KIlling me softly.

wtorek, 24 stycznia 2012

#Rozdział pierwszy .

2x+(5y-2y)-(52x+y)...oczy, w zależności od światła, raz niebieskie raz zielone, ładnie wykrojone usta, włosy zawsze perfekcyjnie ułożone. Na myśl o tej wręcz boskiej twarzy wyrwało mi się ciche westchnięcie, które sprawiło, że dwadzieścia par oczu wlepiło się we mnie. Utkwiłam wzrok w kartce i starałam się skupić. Jeszcze raz, powoli, 2x+(5y-2y)-(52x+y)...oczy. Louis jak zwykle przeszkadzał mi w pisaniu sprawdzianu z matematyki. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy tylko patrzyłam na równania i wyrażenia algebraiczne w mojej głowie przesuwały się wszystkie widziane przeze mnie zdjęcia One Direction, a podkładem to tego pokazu slajdów było "Look After You" The Fray. Cieszyłam się, że mam tyle silnej woli aby nie zacząć nucić, ale moje krótkie zadowolenie przerwał dzwonek. Dostanę tróję, a to wszystko przez Louisa. Zawsze lubiłam matematykę, ale ostatnio bywałam rozkojarzona. Całe szczęście, że królowa nauk była w piątki moją ostatnią lekcją. Do wakacji zostało zaledwie kilka dni, ale dłużyły mi się tak iż czułam jakby każdy trwał przynajmniej tydzień. Zarzuciłam plecak na jedno ramię i opuściłam budynek szkoły. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i zaczęłam iść w rytmie muzyki docierającej do moich uszu przez słuchawki. Podziwiam ten wynalazek. Mijając grupę nastolatków zastanawiałam się jak spędzę wieczór. Pierwszą myślą było spotkanie się z Sophie, moją najlepszą przyjaciółką. Wyjęłam telefon z kieszeni i zatrzymałam się przy przejściu dla pieszych. California zawsze była zatłoczonym miastem, ale od kilku tygodni tłum był po prostu nie do zniesienia. Wszędzie roiło się od turystów różnego pochodzenia. Od zafascynowanych architekturą i zabytkami rodziców nigdzie nie ruszających się bez aparatu i kremu do opalania, przez umięśnionych mężczyzn, którzy 90% czasu spędzają na siłowni, a pozostałe 10% na chwaleniu się swoimi bicepsami, do młodych kobiet, które nawet w miejscu gdzie słońce świeci prawie non stop, regularnie odwiedzają solarium, i dla których wizyta u kosmetyczki to priorytet. Usłyszałam denerwującą melodyjkę informującą mnie, że mogę przejść na drugą stronę ulicy i najprawdopodobniej nie mnie nie potrąci. Na dworze było jakieś 30stopni poczułam więc ulgę gdy dotarłam do domu i stanęłam pośrodku klimatyzowanego korytarza .

**********************************************************************************

ponawiam pisanie opowiadania ;3 jeśli ktoś to czyta może przy okazji follownąć mnie na twitterze -> @withoutascrip <3

3 komentarze:

  1. no no , fajowo Margaret, Louis na pewno jest z Ciebie dumny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też tak sądzę ;> ale to jest dopiero początek i jest do kitu, ale mam nadzieję, że wpłyną na mnie jakieś tajne moce Lou i będzie lepiej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet fajne, tylko co tak dużo tego 1D ;D

    OdpowiedzUsuń